ICH GŁOSU NIKT NIE USŁYSZY – przemówienie dr Sary Melzer
W miejscu, w którym stoję, nie jestem sama, stoję i w moich myślach mam ponad jedenaście tysięcy moich braci i sióstr, wśród nich dziesiątki osób z mojej rodziny, których krew krzyczy. Przez lata wydawało się, że ich nie ma, nie będzie, a ich głosu nikt nie usłyszy.
Rozpocznę zatem fragmentem wiersza jednego z największych poetów Izraela, Uri Zvi Greenberga, który opowiada o metafizycznym spotkaniu na polskiej ziemi syna mieszkającego w Erec Israel ze zmarłą matką, która zginęła w obozie w Bełżcu. Kobieta, jedna z milionów Ofiar Holokaustu, daje mu nowe przykazanie:
„Mój synu, mój synu. Zapomniałeś
Że tam ołtarz Bełżca! „
Obowiązek pamięci i patrzenia wstecz jest wartością ludzko-moralną.
Jako pochodząca z tego miasta, miasta, które jest moim dzieciństwem, rozświetlone w mojej pamięci jako magiczny świat piękna i przytulności, doznałam szoku z powodu wielkiej pustki i całkowitej nieobecności mojej rodziny, całej żydowskiej społezności. Było to po moim powrocie do Polski w 1946 roku, po wyzwoleniu z zesłania na Syberię.
„Och wasze kominy! Och wasze palce! I ciało Izraela wznosi się w dymie do nieba !!!– wołała żydowska poetka Nelly Zakash, laureatka Nagrody Nobla.
Jako Sądeczanka ale też lojalny obywatel Państwa Izrael, osiemdziesiąt lat po likwidacji getta, w rocznicę wysłania pociągów śmierci do Bełżca, uważam za święte zadanie przekazanie do Instytutu Pamięci Holocaustu Yad Vashem w Jerozolimie listy ponad 11 tysięcy nazwisk. naszych zmarłych braci, wyryte tutaj. Ze wzruszeniem patrzę na jedno naziwsko, mojej kochanej cioci Hindy Goldberg, która mieszkała zaraz za rogiem. W tym roku zadedykowałam jej książkę – album, który stworzyłam i zatytułowałam „Krzyk Hindy”.
Muszę w tym miejscu podziękować, tym którzy poruszyli kamenie – zamieniły się z zimnych głazów w pamięć o żydowskim Sączu. Łukasz Połomski, Dariusz Popiela, Artur Franczak – w imieniu swoim i tych, którzy już przemówić nie mogą: dziękuję.
Dzięki dzisiejszemu wydarzeniu miasto Nowy Sacz zapisuje piękny rodział w żydowskiej historii Europy Środkowej I Wschodniej. Jest przykładem dla innych. Wszystkim, którzy przyłożyli choć niewiele do tego miejsca – dziękuję.
Błogosławiona niech będzie pamięć o moich braciach I siostrach, których imiona są wyryte na tablicach – niech pamięć ta zostanie zachowana na wieki!!!
Dr Sara Weinfeld-Melzer
Wraz z członkami rodziny z Izraela: Michael, Ezer; Yael, Tamar, Amit.
ENGLISH
Ladies and Gentlemen,
Where I am standing now, I am not alone. I am standing and in my thoughts I have more than eleven thousands of my brothers and sisters, among them dozens of people from my family, whose blood cries out. For years, it seemed that they were gone and would be no more, and that their voices would not be heard. I will therefore begin with an excerpt from a poem by one of Israel’s greatest poets, Uri Zvi Greenberg, which tells of a metaphysical encounter on Polish soil between a son living in Eretz Israel and his deceased mother, who was murdered in the Belzec death camp.
The woman, one of the millions of Holocaust Victims, gives him a new commandment: „My son, my son. You have forgotten/ the Belzec altar”.
The duty to remember and look back is a human and moral value.
As a native of this town, a town that is my childhood, lit up in my memory as a magical world of beauty and cosiness, I experienced the shock of the great emptiness and total absence of my family, of the entire Jewish community. It was after my return to Poland in 1946, after my liberation from exile in Siberia.
„O the chimneys // On the artfully contrived habitations of death, // As Israel’s flesh floated in smoke // Through the air!” – cried the Jewish poet Nelly Sachs, a Nobel laureate.
As a native of Nowy Sącz, but also a loyal citizen of the State of Israel, eighty years after the liquidation of the ghetto, on the anniversary of the sending of the death trains to the Belzec death camp, I consider it my sacred task to hand over to the Yad Vashem Holocaust Memorial Institute in Jerusalem the list of more than 11,000 names of our dead brothers and sisters, engraved here. I look with emotion at one name, that of my dear aunt Hinda Goldberg, who lived just around the corner. This year I dedicated a book to her – a scrapbook I created and titled Hinda’s Scream.
At this point, I have to thank those who moved the stones – these stones have turned from cold boulders into the memory of Jewish Sącz. Łukasz Połomski, Dariusz Popiela, Artur Franczak – on behalf of myself and those who can no longer speak: thank you. Thanks to today’s event, the city of Nowy Sącz is writing a beautiful chapter in the Jewish history of Central and Eastern Europe. It is an example for others. To all those who have contributed even a little to this place – thank you. Blessed be the memory of my brothers and sisters whose names are engraved on the plaques – may this memory be preserved for eternity!!!
Dr Sara Weinfeld-Melzer
with family: son Michael, Ezer, Yael, Tamar and grandson Amit.
Fot. Jacek Taran