NIE MOŻEMY MÓWIĆ, ŻE HOLOKAUST SIĘ NIE POWTÓRZY – przemówienie Irit Benjakir Dagan
Nazywam się Irit Benjakir Dagan. Stoję tu przed wami w imieniu mojej siostry Edny i moim, córek Berela Silbigera, zwanego później Dowem Benjakirem, który mieszkał na Rynku pod numerem 18 ze swoimi rodzicami Israelem Jakirem Silbigerem i Frimmette Szajnberg Silbiger, zamordowanymi w Bełżcu, oraz trzema braćmi: Awramem, który przeżył, oraz Aszerem Zalkią i Wolfem, zamordowanymi przez nazistów.
Była jeszcze dziewczynka, która zmarła krótko po urodzeniu. W czerwcu 2009 roku, trzy miesiące po śmierci Dowa w Izraelu, moje dwie drogie polskie przyjaciółki Małgosia Bielska i Maria Byczyńska zawiozły mnie z Krakowa do Sącza. Kiedy dorastałam, Sącz wydawał mi się odległym, wyimaginowanym miejscem. Kiedy wysiadłam z samochodu, zobaczyłam ratusz; Dow opowiadał nam, że mieszkali w pobliżu tego budynku. Nagle opowieści Dowa ożyły. Jestem im dozgonnie wdzięczna, że zabrały mnie do Sącza. I muszę wspomnieć, że babcia Marii uratowała w czasie wojny żydowską rodzinę i została uhonorowana jako Sprawiedliwa wśród Narodów Świata przez Yad Vashem, Instytutu Pamięci Zagłady z Jerozolimy.
Mówiąc o żydowskim Sączu, trzeba wspomnieć o Jakubie Muellerze i Mordechaju Lustigu. Jest tu dziś Karolina Lawitz, córka Jakuba, i Jehudit Kaufman, córka Mordechaja. Karolina i Jehudit nie są ze mną spokrewnione, ale czuję z nimi siostrzaną więź. Nasi trzej ojcowie dorastali tutaj i przeżyli okropności. Jakub zmarł w 2010 roku, a Mordechaj ma 97 lat i mieszka w Izraelu. Życzę mu zdrowia i szczęścia.
W 2009 roku Jakub oprowadził mnie po cmentarzu żydowskim i w wieku 89 lat pamiętał, co się stało z każdą osobą. Mówił: widzisz ten nagrobek, tu leży młoda kobieta, która była w ciąży i naziści ją zastrzelili. Opowiadał też historie innych osób. Mieszkał w Szwecji i co roku spędzał kilka miesięcy w Sączu, pracując przy renowacji cmentarza. Gdy mój ojciec zachorował na Alzheimera, na szczęście nie pamiętał, co się z nim działo w Auschwitz i Buchenwaldzie. Gdy pewnego dnia Mordechaj przyszedł go odwiedzić, Dow ucieszył się na jego widok, chociaż nie wiedział dokładnie, kim on jest, ale twarz Mordechaja wywołała w nim dobre wspomnienie i uśmiech na twarzy. Mordechaj przyjechał do Dowa z Cwi Friedmanem, również z Sącza. Dow był optymistą, który wybierał szczęście i pozytywne nastawienie. Zaszczepił w nas miłość, tolerancję, a nie nienawiść. Po wyzwoleniu w 1945 r. z Buchenwaldu został wywieziony do Francji. Na zdjęciu Dow (w środku) stoi na łodzi wpływającej do brzegów Izraela. Na lewo od niego stoi jego kuzyn, Chaim Dowid Halberstam, sądecki potomek rabina z Bobowej. Dow miał dwie córki, pięcioro wnuków i pięcioro prawnuków, którzy wszyscy mieszkają w Izraelu.
Gdy urodziłam moje trojaczki, Szir, Omri i Ariel, Dow przyszedł do mnie do szpitala, pochylił się, by mnie pocałować, i powiedział: dzisiaj wygrałem z Hitlerem i mam dzisiaj troje żydowskich wnuków. Po wyzwoleniu rząd francuski zaproponował mu pomoc w osiedleniu się we Francji, ale on chciał jechać tylko do Izraela – Izraela, który jest bezpieczną przystanią dla Żydów i ojczyzną narodu żydowskiego. Dziś każdy Żyd wie, że może przyjechać do Izraela, gdy zagraża mu antysemityzm i wojna lub szukać życia w Izraelu. Korzystając z okazji chciałbym wyrazić nasze – potomków – podziękowania i wdzięczność dla Łukasza i Dariusza oraz wszystkich ludzi z „Ludzie, Nie Liczby” za dokonanie tego wielkiego i szlachetnego czynu upamiętnienia polskich Żydów.
Nie możemy spocząć na laurach i mówić, że Holokaust nigdy się nie powtórzy. Widzieliśmy okropności w Jugosławii, Rwandzie i innych miejscach. Na całym świecie szerzy się antysemityzm, homofobia i rasizm. Modlimy się za naród ukraiński. Dziękujemy Fundacji, która dała głos tym, którzy nie mogli mówić. Pomnik z nazwiskami będzie przypominał kolejnym pokoleniom o okropnościach, które wydarzyły się w Europie i będzie symbolem wytrwałości i nadziei dla ludzkości. Dziękuję Łukaszowi za wczorajszą pouczającą i pełną emocji wycieczkę po żydowskim Sączu. Dziękuję założycielom strony fb Sądecki Sztetl, Dariuszowi, Łukaszowi, Edycie, Maćkowi, Przemkowi, Arturowi i Marii, którzy niosą w mediach społecznościowych świadomość o historii tutejszych Żydów. I dziękuję Prezydentowi Miasta, mieszkańcom Sącza i Hotelowi Beskid za gościnę. Szczególne podziękowania dla Kamili, która zorganizowała nasz pobyt.
Chciałabym wspomnieć o rodzinie mojej mamy. W 1923 roku moja mama Miriam Grinszpan jeszcze jako niemowlę wyjechała wraz z rodzicami i rodzeństwem z Warszawy do Izraela, zostawiając w Polsce dużą rodzinę. Większość z nich niestety zginęła w Zagładzie. Chciałabym na koniec podziękować mojemu mężowi Benny’emu i synowi Arielowi, którzy towarzyszą mi w tej poruszającej podróży i udzielają emocjonalnego wsparcia i miłości. Z niecierpliwością czekam na spotkanie z Wami wszystkimi w Jerozolimie.
Dziękuję i do zobaczenia.
ENGLISH
Dear Friends AND PRESIDENT OF NS Mr. Ludmir Handzel
My name is Irit Benyakir Dagan, I stand here before you on behalf of my sister Edna and myself, the daughters of Berel Silbiger who later became Dov Benyakir who lived on Ryneck 18 with his parents Yisrael Yakir Silbiger and Frimmette Sheinberg Silbiger who were murdered in Belzec and his three brothers: Avram who survived and Asher Zalka and Wolf who were murdered by the Nazis. There was a baby girl who died shorty after birth.
In June 2009, three months after Dov died in Israel, my two dear Polish friends Malgosia Bielska and Maria Byczynska drove me from Krakow to Sancz. When I was growing up, Sancz seemed to me a far away imaginary place. When I got out of the car, I saw the city hall; Dov used to tell us that they lived near that building. Suddenly, Dov’s stories came to life. I will be forever grateful to them for taking me to Sancz. And I must mention that Maria’s grandmother saved a Jewish family during the war and is honored as a Righteous among the Nations by Yad Vashem, the Holocaust remembrance Center in Jerusalem .
When talking about Jewish Sancz it is necessary to mention Jacob Mueller and Mordechai Koenigsberg Lustig . Karolina Lawitz , Jacob’s daughter and Yehudit Kaufman, Mordechai’s daughter are here today. Karolina and Yehudit are not related to me but I feel a bond of sisterhood with them.
Our three fathers grew up here and survived the horrors. Jacob died in 2010 and Mordechai is 97 living in Israel, I wish him good health and happiness.
In 2009, Jacob took me around the Jewish cemetery and at the age of 89 he remembered what happened to each person, he said: you see this tombstone, here lies a young woman who was pregnant and the Nazis shot her and he continued to tell the stories of the others. Jacob who lived in Sweden and spent a few months every year in Sancz and worked to renovate the cemetery.
When my father became ill with Alzheimers, he fortunately did not remember what happened to him in Auschwitz and Buchenwald; one day Mordechai came to visit him, Dov was so happy to see him eventhough he didn’t know exactly who he was but Mordechai’s face sparked a good memory and put a smile on Dov’s face. Mordechai came to see Dov with Tzvi Friedman, also from Sancz. Dov was an optimistic man who chose to be happy and positive. He instilled in us love, tolerance and not hatred. After he was liberated in 1945 from Buchenwald he was taken to France. In the photo, Dov (in the middle) is standing on the boat entering the shores of Israel. To the left of him is his cousin, Chaim Dovid Halberstam, a descendant of the Bobover Rebbe from Sancz.
Dov went on to have two daughters, 5 grandchildren and 5great grandchildren all who live in Israel. When I gave birth to my triplets Shir, Omri and Ariel, Dov came to see me in the hospital, he bent down to kiss me and said : today I won over Hitler, and I have today 3 more Jewish grandchildren. After being liberated, the French government offered to help him settle in France, but he only wanted to go to Israel. Israel which is a safe haven for Jews and the homeland of the Jewish people – Today, Every Jew knows he and she can come to Israel when threatened by anti semitism and war or to seek a life in Israel.
I would like to take this opportunity to express our (the descendants) thanks and gratitude to Lucazs and Darius and all the people of ‘’People not Numbers’’ for doing this great and noble deed of commemorating Polish jews. We cannot be complacent and say the Holocaust will never happen again. We have seen the horrors in Yugoslavia, Rwanda and other places. Anti Semitism, homophobia and racism are rampant around the world. We pray for the Ukranian people. Thank you to the Foundation who has a given a voice to those who could not speak. The monument with the names will be a reminder for generations to come of the terrible atrocities that took place in Europe and it will be a symbol of resilience and hope for humanity.
And thank you to the Mayor, the people of Sancz and the Beskid Hotel for hosting us. A special thanks to Camilla who arranged our stay.
I would like to mention my mother’s family . When my mother Miriam Greenshpan came to Israel from Varshava as a baby in 1923 , she, her parents and siblings left behind a big family. Unfortunately, most of them died in the holocaust.
And finally, I would like to thank my husband Benny and son Ariel who accompanied me on this moving journey and offered me emotional support and love.
I look forward to seeing you all in Jerusalem.
Djankuje and do zobaczenia