O BOHATERSKIM STRAŻAKU Z MATEJKI – Adam Michalewski

Kilka lat temu zniknął z krajobrazu naszego miasta dom przy ul. Matejki 33. Cała ulica szybko zmienia się z galicyjskiej ścieżki w jedną z „nowoczesnych” arterii. Szkoda. Dom na Matejki 33 był ściśle związany z Adamem Michalewskim, postaci nieco zapomnianej. A warto go przypomnieć!

W październiku 2003 r. Rada Miasta podjęła decyzję o uhonorowaniu lokatora tego domu – Michalewski jako jedyny nowosądeczanin stał się patronem mostu! Kim był ten wyjątkowy człowiek?

Urodził się w 1909 r. w Nawojowej, a od 1936 r. pracował jako strażak. Skromny, pracowity, jeden z wielu nowosądeczan. Syn Pana Adama opowiadał w tekście Jerzego Leśniaka: Byłem chyba w piątej klasie, gdy moja wychowawczyni w szkole im. Mickiewicza pani Zabżowa, w rocznicę wyzwolenia Nowego Sącza, opowiedziała o moście na Lwowskiej, który przed wysadzeniem ocalił Adam Michalewski. Aż podskoczyłem na ławce, przecież to mój ojciec. Wróciłem w te pędy do domu i pytam „tato, jak to było z tym mostem?”. „Ano było” – tyle usłyszałem w odpowiedzi. Nikt nie przypuszczał, że powojenny pracownik MPK, a potem monopolu tytoniowego ma taką historię.

Jak się okazało Adam Michalewski pierwszy raz opowiedział o ratowaniu mostu w 1985 r., w Szkole Podstawowej nr 2. Nie chciał się tym chwalić. Mało kto pamięta, że uratował także wiele książek z Sądeckiej Biblioteki. Kiedy Niemcy niszczyli księgozbiór na Plantach (tam wówczas była siedziba czytelni), on, razem z kolegami, wozili na plebanię koło Fary książki wyrzucone przez okno.

W styczniu 1945 r. czuć było zbliżający się koniec wojny. Latały bomby, a jedna z nich – sowiecka – wpadła Michalewskim do… worka z mąką. Na całe szczęście nie wybuchła. Tata miał nocną służbę na strażnicy (tej samej, co dziś). Była już szarówka, przed 6 rano, przełom nocy i dnia, gdy podczas obchodu doszły go jakby jęki człowieka. Pomyślał, że to może ranny w wyniku trwającego non stop kanonady artyleryjskiej Niemców i Rosjan. Poszedł w kierunku mostu na Lwowskiej. Alarm okazał się fałszywy. Ojciec dostrzegł jednak, że pilnujący obiektu niemiecki wartownik skrył się gdzieś nad rzeką. Wtedy ujrzał pomiędzy filarami zawieszone ładunki wybuchowe i kable. Obawiając się, że przewody są pod napięciem wrócił się na strażnicę po kleszcze dielektryczne. W ciągu kwadransa uniemożliwił detonację. Ocalił nie tylko most, ale i stojące w ciągu ul. Matejki domy (po wojnie wyburzone). O swym czynie zameldował komendantowi kapitanowi Józefowi Rojkowi – opowiadał Jerzemu Leśniakowi  syn bohatera, Pan Ryszard. Gdyby nie sądecki strażak, 18 stycznia, oprócz wybuchu zamku mogłaby nowosądeczan spotkać kolejna katastrofa.

W nagrodę za ten wyczyn w sierpniu zakwaterowano Michalewskich przy Matejki 33, choć mieszkali tam już przed wybuchem wojny. Wówczas dzielił go z prawosławnym księdzem… Adam Michalewski zmarł 28 września 1995 r.

Co za niezwykła historia tego budynku i jego lokatorów! Szkoda, że już przeszedł do historii… A nam pozostały jedynie zdjęcia…