PINKAS ROSENGARTEN – w 110. rocznicę urodzin Rabina Armii Andersa
Mija 110. Rocznica urodzin Pinkasa Rosengartena. Mało kto w Nowym Sączu kojarzy tę postać, choć dla tego człowieka miasto nad Dunajcem było więcej, jak tylko całym życiem. Tutaj się urodził i tutaj wracał do ostatnich chwil swojego życia.
Rosengarten przyszedł na świat w 1913 r. przy ul. Jagiellońskiej 7, w kamienicy Tenzerów. Jego ojciec Chaim prowadził w Nowym Sączu skład wina, zajmował się dystrybucją alkoholu. Rodzina należała do pobożnych Żydów, ale ceniła sobie także polską edukację, toteż dbała o wykształcenie Pinka. Młody Rosengarten uczęszczał najpierw do Szkoły Męskiej im. Mickiewicza – w 1927 r. ją ukończył. 5 lat później zdawał maturę w II Gimnazjum im. Chrobrego w Nowym Sączu. Tam nauczył się pięknej polszczyzny, znajomości literatury, którą władał doskonale do swoich ostatnich dni.
Rosengarten udał się na studia do Krakowa, ale często dowiedział rodzinę w Sączu. W 1937 r. ukończył Uniwersytet Jagielloński (specjalizował się w naukach orientalnych i filozofii), zdobył stopień naukowy doktora. Postanowił związać się z Krakowem, gdzie uczył głównie w szkołach religijnych. Tam zastała go II wojna światowa. Widząc co dzieje się z Żydami pod niemiecką okupacją (sam ciężko pracował w obozie), postanowił uciec na wschód. Jak wielu, łudził się, że tam będzie bezpiecznie.
Po przekroczeniu granicy z ZSRR Rosengarten został aresztowany. Przebywał w więzieniach Lwowa i Odessy, a z racji, że świetnie znał kilka języków został oskarżony o szpiegostwo. No bo po co mi tyle języków w radzieckiej Rosji? To był kraj absurdów. Oczywiście sądeczanin nie przyjął radzieckiego obywatelstwa, które mu proponowane. Czuł się wtedy i do końca swoich dni lojalnym obywatelem Rzeczpospolitej. Rosjanie, takich jak on, skazywali na zesłanie. Taką drogę wyznaczono też Rosengartenowi.
Został zesłany do Kraju Nienieckiego, w okolice Workuty i Peczory, gdzie w łagrach miał pracować 5 lat. Sama podróż do miejsca przeznaczenia trwała 2 miesiące. Jechali pociągiem, następnie statkiem, a potem szli 10 dni piechotą w stronę Archangielska. Mróz był nie do wyobrażenia, ludzie umierali z zimna. Przy temperaturze minus 40 stopni wysadzono go ze skazańcami w szczerym polu, gdzie mieli sobie sami zbudować barak. Pracowali po kilkanaście godzin. Oczywiście nie było mowy o wynagrodzeniu za pracę, także o godnym jedzeniu i posiłku.
W tym czasie Rząd Polski w Londynie zawarł z ZSRR umowę o tworzeniu polskiego wojska z uwięzionych Polaków na Syberii (układ Majski – Sikorski w 1941 r.). Każdy żołnierz był potrzebny do walki z Niemcami. Rosengarten postanowił się zgłosić. Rozpoczęła się wędrówka, która zaprowadzi go szlakiem bojowym pod Monte Cassino. Przy okazji zaczął robić też karierę. Już w październiku 1941 r. został rabinem garnizonowym. Zmagał się z olbrzymimi brakami wiążącymi się z prawem mojżeszowym. Wielkim przeżyciem dla niego, jak również dla żydowskich żołnierzy był moment, kiedy dotarli do Palestyny. Mogli zobaczyć miejsca, które znali z opowieści i Tory. Niektórzy wówczas zdezerterowali z wojska, ale Rosengarten był wierny przysiędze złożonej Rzeczpospolitej. Nie potępiał tych, którzy chcieli zostać w ziemi praojców. Sam zresztą potem do niej trafi.
Z Palestyny Rosengarten zostaje przesunięty do Iraku. Tam zastała go wiadomość o powstaniu w getcie warszawskim. Cały czas docierały do żydowskich żołnierzy informacje o dramacie Holokaustu, który rozgrywał się w Europie. Przez setki lat Żydzi polscy tłumaczyli swój pobyt w tej ziemi jako nakaz Pana i nazwę Polska (po hebrajsku Polin) tłumaczyli jako le-po-talin, czyli tu spoczniesz, a teraz nagle miejsce odpoczynku przeobraziło się w największy cmentarz w historii naszego narodu – pisał Rosengarten. Żołnierz – rabin trafia do Egiptu, a następnie w grudniu 1943 r. do Włoch.
Sądeczanin dzielnie walczył pod Monte Cassino, był dumny z zawieszonej tam 18 maja 1944 r. biało-czerwonej flagi. Potem zajmował się pochówkami, chciał nawet w tych trudnych czasach pochować żołnierzy Żydów godnie, zgodnie z prawem religijnym. 19 marca 1945 r. w synagodze Mordechaja w Rzymie odbyły się modlitwy za poległych i pomordowanych Żydów w czasie wojny. Ceremonii transmitowanej na cały świat przewodził Rosengarten, który na koniec wydarzenia opisał cierpienie i ofiarę swojego pokolenia. Nie zapomniał wspomnieć o zesłańcach na Syberię, dlatego sowiecka prasa nazwała go „faszystowskim rabinem”.
Po wojnie Rosengarten wyjechał do Izraela, gdzie założył rodzinę, zajął się nauczaniem. Często odwiedzał Nowy Sącz, na przełomie lat 80/90 stał na czele Ziomkostwa Sądeczan w Izraelu. W 50. rocznicę bitwy pod Monte Cassino, razem z prymasem Glempem odprawił nabożeństwo na tamtejszym cmentarzu wojennym. Otrzymał szereg najwyższych odznaczeń polskich i izraelskich. Doceniano go w innych krajach. W 2000 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski osobiście wręczył mu Krzyż Komandorski Zasług Rzeczpospolitej Polskiej oraz awansował na stopień podpułkownika Wojska Polskiego.
Ziemska droga Pinkasa z Jagiellońskiej zakończyła się po 98 latach życia, 10 października 2011 r. w Jerozolimie.