PROFESOR ZOFIA AMEISEN

Profesor Zofia Ameisen należy do tych sądeczan, którzy na zawsze wpisali się w historię polskiej kultury. Szkoda, że w swoim rodzinnym mieście jest postacią niemal nieznaną, do dziś nie została upamiętniona. W 50. rocznicę jej śmierci przypominamy niezwykłą mieszkankę Nowego Sącza.

Pochodziła z bardzo znanej i zamożnej rodziny sądeckich Żydów. Ameisenowie, byli zasymilowanym rodem, znienawidzonym przez chasydów. W XIX wieku słynny cadyk Chaim Halberstam rzucił na nich klątwę, która była karą za oczernianie go przez dziadka Zofii. Ojciec przyszłej Pani Profesor, Maurycy, należał do powszechnie znanych lekarzy. Słynął on z zamiłowania do literatury, sztuki, ale również z tego, że pomagał bezpłatnie najuboższym. W takim środowisku i otoczeniu wychowywała się mała Zosia.

Ameisenówna urodziła się 31 maja 1897 r. w Nowym Sączu przy ul. Jagiellońskiej 30, w rodzinnym domu. Ukończyła szkołę powszechną w naszym mieście, ale maturę zdała w 1915 r. w gimnazjum im. Emilii Plater w Krakowie. W latach 1915 – 1919 studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim archeologię i historię sztuki, uwieńczając je doktoratem z filozofii. Swoją rozprawę zatytułowała: Średniowieczne malowidła ścienne na krużgankach oo. Augustynów i oo. Franciszkanów w Krakowie. Dysertacja doktorska uzyskała wysokie oceny, obroniła ją 17 listopada 1920 r. Studia uzupełniła w Niemczech, Austrii Francji i Włoszech. Od 1920 r. pracowała w Bibliotece Jagiellońskiej, instytucji której poświęciła całe swoje życie. Najpierw była pomocnikiem bibliotecznym, a następnie asystentem kierownika Wydziału Rycin Biblioteki. Od 1923 r. kierowała tymże wydziałem.

Dziełem jej życia było skatalogowanie i uporządkowanie zbiorów graficznych biblioteki. Im też poświęciła większość swoich prac naukowych, ze szczególnie cenną dla nauki monografią Kodeks Baltazara Behema. Dzięki Zofii Ameisen dzieci do dziś uczą się o zawodach w średniowieczu, na podstawie właśnie tego opracowania. Kto o tym wie w Nowym Sączu? Lista jej publikacji i osiągnięć jest bardzo długa, zawiera też sporo pozycji dotyczących sztuki żydowskiej i chrześcijańskiej. W 1924 r. opublikowała pracę o inkunabułach graficznych, które odnalazła w Bibliotece Jagiellońskiej. Ameisenowa wielokrotnie otrzymywała za swoją działalność wysokie odznaczenia państwowe.

Dom Ameisenów w Krakowie

W 1929 r. sformowała niezwykle śmiałą teorię o istnieniu przedchrześcijańskiej, żydowskiej ikonografii biblijnej. Ameisenowa stwierdziła, że ta judaistyczna sztuka miała także niezmierny wpływ na rozwój sztuki chrześcijańskiej. W 1933 r. badania archeologiczne w Dura Europos potwierdziły jej teorię, tym samym sądeczanka dokonała ważnego odkrycia dla nauki.

Przed wybuchem wojny wyszła za mąż za Aleksandra Ameisena swojego kuzyna. Ich ślub, który odbył się pod sądecką synagogą miał wreszcie pojednać dwa zwaśnione rody – Ameisenów i cadyków Halberstamów. Ceremonii religijnej, po niemal 80. latach od rzuconej klątwy, przewodniczył sam cadyk Halberstam. Jej mąż Aleksander Ameisen urodził się w Krakowie w 1891 r. Z zawodu lekarz, a z zamiłowania szachista, który talent objawił już w czasie studiów. W 1913 r. w jubileuszowym turnieju krakowskiego klubu szachowego był drugi. W 1920 i 1925 r. został mistrzem tegoż klubu, a w latach trzydziestych wygrał zawody (w 1931, w 1924 r. był drugi). Od 1928 r. był prezesem prestiżowego Krakowskiego Klubu Szachowego im. Dominika. W 1934 r. został mistrzem szachowym Krakowa. Jego historia wojenna splata się z Rumunią, gdzie w 1945 r. uczestniczył w turnieju mistrzów rumuńskich zajmując dwa pierwsze miejsca. Po wojnie, w 1947 r. został również mistrzem Krakowa. Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie w 1961 r.

Zofia cały czas interesowała się życiem inteligencji w rodzinnym mieście. Żywo obserwowała karierę sądeckich malarzy. W 1924 r. napisała w „Kurierze Wieczornym” o portretowanych przez Bolesława Barbackiego: Są to przeważnie osoby z małomiasteczkowego areopagu, rozpierające się z godnością w obszernych fotelach, o fizjonomiach nieciekawych, za to pan Barbacki jest zręcznym portrecistą – fotografem w kolorach…. I tu podobieństwo jest zdumiewające, ale żadnej nuty osobistej, akcentu indywidualnego, wysiłku celem zdobycia własnego stylu…

Wybuch wojny był tragicznym wydarzeniem w dziejach Ameisenów. Rodzice Zofii – Maurycy i Jadwiga – dostali się go getta w Przemyślu, tam zginęli. W czasie wojny również Zofia i Aleksander przeszli gehennę. On, jako lekarz pracował w gettach: w Łucku, Lwowie i Kosowie. Uleczył pewnego Niemca z egzemy, za co uratowany wyprowadził ich oboje z getta. Uciekli przez Bukowinę do Bukaresztu.

Grób Ameisenów w Krakowie

W 1945 r. Ameisenowie wrócili do Krakowa, gdzie Zofia ponownie podjęła pracę w bibliotece. Mieszkała w niepozornej kamienicy w centrum miasta, przy ul. Karmelickiej. W 1951 r. została kustoszem Biblioteki Jagiellońskiej, zaś w 1955 r. profesorem nadzwyczajnym, a cztery lata później zwyczajnym. W tym okresie przyczyniła się do zakupu dla biblioteki prac Brunona Schulza. Za swoją wybitną działalność została odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski i dwa razy Złotym Krzyżem Zasługi. Opiekowała się zbiorem graficznym, ale również go promowała urządzając rozliczne wystawy. Jeszcze przed wojną prowadziła działalność popularyzatorską, pisząc o sztuce do „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” (np. kalendarz z 1939 i 1940 r.). Jak zapisał profesor Mossakowski o jej pracy w zbiorach rycin Biblioteki Jagiellońskiej: Była właściwym organizatorem zbioru, powiększyła go prawie trzykrotnie i w całości skatalogowała.

Profesor Zofia Ameisenowa zmarła w Krakowie, w dwa miesiące po przejściu na emeryturę i dokładnie w siódmą rocznicę śmierci męża 25 XII 1967 r. Rodzinną kamienicę przy ul. Jagiellońskiej w Nowym Sączu zapisała dla Uniewrystetu Jagiellońskiego. Spoczęła na cmentarzu żydowskim przy ul. Miodowej. Dotkliwą stratę poniosła ostatnio polska historia sztuki – zapisano na Uniwersytecie Jagiellońskim, we wspomnieniu pośmiertnym pióra profesora Stanisława Mossakowskiego. Nagromadzoną przez lata wielką erudycją i nie spotykaną wprost świadomością bibliograficzną słu­żyła profesor Ameisenowa z rzadką bezinteresownością każdemu kto przekroczył progi Jej ustronnego, dziełami sztuki i książkami wypełnionego, gabinetu w Bibliotece Jagiellońskiej. Jej pełna naukowego temperamentu, nowych idei i nieoczekiwanych nieraz pomysłów osobowość pozostanie na zawsze w pamięci tych, którzy z Jej wiedzy, rad i pomocy kiedykolwiek korzystali – pisał Profesor.

Kilka lat temu Zofia Ameisen znalazła się wśród wybitnych krakowianek, a twórcy Krakowskiego Szlaku Kobiet opowiadali o Pani Profesor. Na grobie Ameisenów, który popada w coraz większe zapomnienie Zofia upamiętniła także swojego ojca, matkę i siostrę, tych którzy odeszli w czasie Holokaustu. W minionym roku odwiedziliśmy jej grób, posprzątaliśmy. Czy tylko tyle jako sądeczanie możemy zrobić dla pamięci?