SPRAWIEDLIWY LEKARZ – DR ADAM KOZACZKA – 80 LAT ŻEGOTY W NOWYM SĄCZU (cz. 4)
Jeden z zapomnianych bohaterów wojny w Nowym Sączu. Postacie z rodziny Kozaczków zostały nieco zapomniane w rodzimym mieście. A szkoda, bo ich bohaterstwo jest warte podkreślenia. W 2020 r. Anna Totoń wcześniej uporządkowała, a potem dzięki ludziom dobrej woli wydała felietony Adama Kozaczki juniora. To bezcenna praca, ważne przypomnienie całej rodziny.
Senior rodu, Adam Kozaczka urodził się w 1878 r. w Smęgorzu w powiecie tarnowskim jako syn rolnika. Uczęszczał do Gimnazjum w Tarnowie, gdzie w 1899 r. zdał egzamin dojrzałości. W 1905 r. ukończył Uniwersytet Jagielloński na Wydziale Medycznym. W czasie studiów był beneficjentem wielu funduszy stypendialnych, m.in. Samuela Głowińskiego i Kazimierza Prus-Petryczyna.
Młody lekarz w Nowym Sączu objął posadę lekarza kolejowego. Na brak zajęć nie narzekał. Po wybuchu Wielkiej Wojny, już jako mieszkaniec Sącza, z ramienia PCK organizował kursy samarytańskie dla kobiet. W latach 1914 – 1921 służył w wojsku: najpierw austriackim, potem w polskim. Oczywiście pełnił funkcję lekarza wojskowego, a swoją służbę zakończył w randze majora. W przedwojennym Sączu pełnił wiele odpowiedzialnych funkcji. Był prezesem Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Działał w PCK (jako jeden z twórców) oraz Lidze Morskiej i Kolonialnej, „Sokole”. Prowadził z ramienia PCK różnego rodzaju odczyty, próbując zaszczepić wśród Sądeczan dbałość o higienę.
Poślubił Kazimierę Gumowską, a z ich małżeństwa, w Krakowie, urodził się syn – również Adam (1908 r.). Kozaczkowie przenieśli się do Nowego Sącza i zamieszkali w sercu miasta – w Rynku, pod numerem 26. Przed wojną ojciec jako lekarz leczył potrzebujących zdobywając uznanie mieszczan. Natomiast syn został wysłany na studia do Krakowa, gdzie na UJ ukończył Wydział Prawa. Już jako doktor rozpoczął pracę w kancelarii adwokackiej Feliksa Borowczyka.
Po wybuchu wojny dr Kozaczka senior nie był nadal obojętny na krzywdę wobec innych. Nie musiał, miał już ponad 60 lat. Zaangażował się szczególnie w pomoc Żydom, ale także AK. Pomoc była wpisana w wartości, jakie Kozaczkowie wyznawali w domu. Religia, prawdziwa miłość do bliźniego i ratowanie życia za wszelką cenę były niejako wpisane w etos tej rodziny. Jednocześnie, obok swoich tajnych działań, Adam Kozaczka senior pełnił funkcję lekarza powiatowego. Przewodniczył także oddziałowi PCK.
W 1941 r. Kozaczka zaangażował się w powstanie oddziału organizacji „ŻEGOTA” na terenie Nowego Sącza. Przed wojną był aktywny w Sodalicji Mariańskiej, a w nowej organizacji także współpracował z jezuitami. Wchodził do sądeckiego getta, aby pomagać chorym. Szczególnie było to widoczne w czasie epidemii tyfusu, kiedy sądeccy Żydzi byli bezradni. Według przekazów miał w lekarskiej teczce wynieść z getta dziecko żydowskie, które następnie ukrywane przeżyło wojnę. Ocalony wrócił do Sącza, żeby poszukać swojego wybawcy. Niestety nie znamy późniejszych losów tego dziecka.
Doktor aktywnie pomagał uciekinierom, pośród nich Żydom. Znana jest historia, że pewnego dnia odwiedził rodzinę Korsaków ze swoją „nową kuzynką”, jednocześnie pielęgniarką. Jej rude włosy jednak budziły podejrzenia. Na nieszczęście, obok mieszkała volksdeustchka, która przyszła do Korsaków i zobaczyła dla niej podejrzaną postać. Ruda Salcia schowała się w szafie i wykorzystując swoje przedwojenne taneczne umiejętności zawisła na drążku tak, że kolaborantka jej nie zauważyła. Sąsiadka wytłumaczyła się, że nie lubi rudych kobiet, a zdawało jej się, że taką widziała. Kozaczka polecił Korsakowej zafarbować włosy na rudo, a Salci na bardziej „aryjski” kolor. Co ciekawe dr Kozaczka przywoził znajomym ciągle nowych „krewnych”, którzy byli przekonani, że faktycznie to rodzina lekarza… On jest więcej niż krewny – wyjaśnił mi piegowaty Mojżesz. To jest bardzo szlachetny doktor. Wystarczy być nieszczęśliwym człowiekiem, żeby stać się dla niego ojcem. – Uratował mi życie po raz drugi – mówił Abram. Raz gdy miałem ropę w gardle i teraz od Niemców – spisał te historie Andrzej Korsak. Trzeba tutaj wspomnieć, że ramię w ramię z Adamem seniorem towarzyszyła mu żona Kazimiera, również zaangażowana we wszelaką pomoc drugiemu człowiekowi.
Jakby rodzina miała mało zagrożeń, to na dodatek Kozaczka junior redagował „Biuletyn Informacyjny” – organ Inspektoratu ZWZ w Nowym Sączu. Pismo było powielane pod okiem Niemców – w sądzie na ul. Pijarskiej 3. Po aresztowaniu swojego mentora Wąsowicza, junior zaangażował się w działalność wywiadowczą w komórce wywiadu wojskowego. Przekazywał głównie informacje od Niemców, którzy leczyli się w gabinecie ojca. W 1942 r. został aresztowany i rok później wywieziony do Auschwitz. Zamiast imienia i nazwiska dano mu numer: 93198. Potem trafił do obozu w Sachsenhausen. Życie obozowe odcisnęło się na nim wielkim piętnem. Dał temu wyraz w felietonach wydanych przez Annę Totoń. Koszmary wojny Kozaczce towarzyszyły do końca życia, opisał je także w książce „Cień antropoida”, wydanej w 1977 r., dzięki staraniom znanego sądeckiego pedagoga – Antoniego Sitka Z obozów wrócił wycieńczony, a przedwojenny brunet stał się siwym panem.
Po wojnie Adam Kozaczka – senior, jak wielu przedwojennych działaczy – wszedł w skład Rady Miejskiej. Nie wiedział co oznacza nowy ustrój. Nowa władza potrzebowała wsparcia autorytetów. Zrezygnował z polityki i w 1949 r. został dyrektorem pierwszej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Nowym Sączu. Doktor Adam Kozaczka zmarł 8 września 1964 r. i został pochowany na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Rejtana w Nowym Sączu.
Syn założył rodzinę, poślubił po powrocie z obozów Irenę Garbusińską, dochowali się dwójki dzieci – Anię i Adama. Władza komunistyczna pozbawiła prawnika kariery akademickiej na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Miał niewłaściwe poglądy i pochodzenie. Wrócił więc do życia rodzinnego oraz do adwokatury. Od młodości wraz z żoną uwielbiał górskie wędrówki, narty, gdzie znajdował ukojenie. Zmarł w 1989 r. Pochowany został w rodzinnym grobowcu.
Rodzina Bohaterów. I do tego zapomniany Sprawiedliwy. Musimy o nich pamiętać!
Autor dziękuję za pomoc w przygotowaniu materiału p. Annie Totoń.